Dlaczego tak się dzieie? Jeśli już zatrudniasz się w jakiejś firmie, to rozwijasz umiejętności, na których najbardziej zależy pracodawcy. I nie interesuje go przy tym, czy jako człowiek umiesz sobie radzić w życiu. Masz być sprawnym marketingowcem jego produktów, bardzo dobrym księgowym w jego spółce, doskonale handlować jego produktami, a jako inżynier doskonale znać i obsługiwać jego park maszynowy.
Jeśli jesteś ambitny, chętnie uczysz się nowych zawodów. Jako specjalista, menedżer czy handlowiec zaczynasz budować poczucie własnej wartości na sukcesach, które osiągasz w pracy. A firmy profesjonalnie zarządzające zasobami ludzkimi podsycają to uczucie satysfakcji, bo wiedzą, jak cenną dla pracodawcy jest twoja motywacja. Czujesz się dobrze i tak ma być aż do czasu, gdy firma z różnych przyczyn zmuszona jest cię zwolnić. Wtedy często okazuje się, że bez firmy kiepsko sobie radzisz w życiu. Im dłużej jesteś bez pracy, tym bardziej spada twoje poczucie przydatności i własnej wartości. Nie wiesz, co zrobić z czasem, który zaczyna ci się niemiłosiernie dłużyć.
Po drugie: wąska specjalizacja. Im węższa jest twoja specjalizacja, tym trudniej będzie ci uzyskać pracę. Ewa poznała kiedyś kandydatkę, która w swoim mieście była główną księgową. Przyjechała wraz z mężem do Warszawy i została zatrudniona w ogromnym koncernie na niższym stanowisku (księgowa ds. środków trwałych), ale z dwukrotnie wyższą pensją. W firmie było tak dużo środków trwałych, że przez sześć lat wraz z koleżanką nic innego nie robiły, tylko prowadziły wyliczenia. Po tym czasie kandydatka stwierdziła, że nie chce tak pracować do końca życia i… zaczęły się schody. Na rynku pracy była mało wartościowym pracownikiem, gdyż jest wiele osób znających się na środkach trwałych. Jednocześnie przyzwyczaiła się do ponadprzeciętnie wysokich zarobków w koncernie, zaciągnęła kredyty, musiała sporo płacić opiekunce do dziecka. Problem w tym, że takiego wynagrodzenia na wolnym rynku mogłaby oczekiwać tylko, gdyby pracowała na stanowisku samodzielnej księgowej. Ale po tylu latach w koncernie nikt nie wierzył, że samodzielnie podoła zadaniom, więc nie znalazła nowej pracy. Ostatecznie zdecydowała się płacić niani jeszcze więcej, aby pójść na kurs księgowości ogólnej i dysponując odpowiednim certyfikatem, przekonać potencjalnych pracodawców, że potrafi coś więcej niż tylko rachować środki trwałe.
Dzisiaj kandydatka pracuje jako samodzielna księgowa w średniej wielkości spółce. Zarabia około 30 proc. mniej niż w koncernie, ale czuje się spokojniejsza o swoją przyszłość. Pozyskuje umiejętności o szerszym zastosowaniu. Daje sobie dwa, trzy lata, aby – dzięki doświadczeniu w obecnej pracy oraz kursom dokształcającym – zostać główną księgową. I uzyskać pełną samodzielność.
Leave a reply