Pracownicy przyjmowani do pracy otrzymują na wstępie ogromne wsparcie – pracodawca inwestuje w ich wdrożenie i przyuczenie, jednak gdy popracują 2-3 lata, zaczynają cofać się w rozwoju, uwsteczniają swoją inteligencję, zaradność i przedsiębiorczość. Zatracają umiejętność samodzielnego działania. Boją się podejmowania decyzji, obawiają odpowiedzialności, bo w korporacji decyzje podejmowane są zbiorowo i przy współudziale wielu osób. Tak mocno identyfikują się z koncernem, że ich poczucie własnej wartości poza nim praktycznie przestaje istnieć. Oceniają siebie jako człowieka i pracownika poprzez wartość marki koncernu na rynku. Na przykład: marka Coca-Cola lub Pepsi jest fajna, więc gdy ty zostaniesz pracownikiem koncernu, też będziesz fajny. Ewa zna przedstawicieli handlowych, którzy pracują bardzo ciężko po 12-14 godzin dziennie za niewielkie pieniądze, ale sam fakt, że przed blokiem stoi oklejony logiem koncernu samochód służbowy, to dla nich wystarczający powód, aby się poświęcać.
Pracownicy zatrudnieni na wyższych stanowiskach dostają dobre samochody, firmowe karty kredytowe, wycieczki zagraniczne. To wszystko wzmacnia ich poczucie przynależności do grupy. Spędzają w pracy coraz więcej czasu i szybko okazuje się, że ich jedynymi znajomymi są osoby z firmy, a jedyne interesujące tematy – to tematy firmy. Rodzina przestaje być oparciem. Żona i dzieci tylko denerwują, bo nie są dość „zadaniowi” i odpowiednio „sfokusowani” na celach. Więc jeszcze więcej czasu poświęcają firmie, bo w domu jest nieciekawie. Jak to się może skończyć, nietrudno się domyśleć…
Leave a reply