– Jeden z kandydatów poprosił niedawno Ewę:
– Pani Ewo, proszę spojrzeć na moje CV. Czy może coś źle napisałem? Odpowiedziałem już na setki ogłoszeń, ale tylko pani agencja i jeszcze jedna firma zaprosiliście mnie na spotkanie. Czy z moim CV coś jest nie tak?
Ewa odnalazła CV kandydata w komputerze. Wszystko napisane prawidłowo, miała tylko jedną drobną poprawkę. Kandydat posiada uniwersalne umiejętności, może być atrakcyjny dla wielu firm.
– Panie Marcinie, faktycznie odpowiada pan na wiele ogłoszeń?
– Tak. Od dwóch miesięcy na wszystkie w miarę interesujące ogłoszenia na portalach internetowych.
– Panie Marcinie, pańskie CV jest dobrze napisane i ma pan dobre i uniwersalne kwalifikacje. Po prostu moim zdaniem pięćdziesiąt procent albo i więcej ofert pracy jest bez pokrycia.
– Jak to???
– W taki właśnie sposób funkcjonuje przemysł rekrutacyjny i reklama w internecie. Dziś mamy trzynaście procent oficjalnego bezrobocia. Jest mało ofert pracy. Więc portale bez wiedzy ogłoszeniodawcy kopiują ogłoszenia i umieszczają je u siebie. Chodzi o to, aby zwiększać oglądalność, bo zarabiają na dodatkowych reklamach.
To prawda – często zdarza się, że agencje kopiują ogłoszenia. Uzgodniwszy to wcześniej lub nie. Agencje, w których niewiele się dzieje, udają w ten sposób, że realizują wiele projektów, bo to lepiej wygląda zarówno przed klientami, jak i przed kandydatami. Przy czym nierzadko publikują te ogłoszenia już po zakończonej rekrutacji. W rezultacie anons złożony w jednej agencji może pojawić się na stronach internetowych kilkunastu.
– No to co robić? Czy warto w ogóle wysyłać swoje CV?
– Na pewno warto. Bo nie wie pan, które ogłoszenia faktycznie mają pokrycie. Ale najpewniejszymi ogłoszeniami są te, w których umieszczony jest kontakt do osoby rekrutującej i może pan zadzwonić i porozmawiać o tej ofercie, otrzymać więcej informacji. A wtedy zorientuje się pan, czy osoba, która rekrutuje, rzeczywiście ma taki zamiar, czy też zależy jej tylko na przesłaniu CV do banku danych.
Leave a reply