„Doświadczenia w pracy zespołowej zdobywałem już jako dziecko, bo moja mama wprowadziła w domu zasadę, że wszyscy bierzemy udział w przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia. Ja dostawałem zawsze zadanie posprzątania łazienki, przedpokoju i mojego pokoju, a w kuchni miałem zrobić sałatkę jarzynową. Poza tym pilnowałem młodszej siostry, by nie nabrudziła przy pieczeniu ciast. A tak serio, to na studiach często jeździliśmy z kolegami powspinać się na skałkach. A że wspinaczka to moja pasja, więc byłem inicjatorem i głównym organizatorem tych wyjazdów. Najpierw razem z kolegą zbieraliśmy osoby chętne do wyjazdu. Ja prowadziłem marketing. Pytałem wśród znajomych, ale również dawałem ogłoszenia na uczelni i w Internecie. Potem organizowałem zebranie, sprawdzałem umiejętności i sprzęt, proponowałem miejsca wyjazdu, liczyłem koszty. Część zadań związanych z informowaniem zainteresowanych, rezerwacją, zbieraniem zaliczki na pociąg i później na nocleg przekazałem mojej dziewczynie. Inna zaś osoba zajęła się ubezpieczeniem grupy. Ponieważ było wiele osób początkujących, namówiłem na wyjazd również kolegę, który był trenerem. Największym moim sukcesem było zebranie na wyjazd do Jury Częstochowskiej grupy 18 osób. To było dwa lata temu w wakacje, a wszyscy wrócili zadowoleni i cali”.
Czytaj więcej